aktor bedacy ucielesnieniem kina japonskiego chyba bardziej nawet niz toshiro mifune, chociaz popularnoscia nigdy mu nie dorownal. dla mnie osobiscie jego najlepsze role przypadaja na lata 60te, jego doskonale kreacje w strazy przybocznej i harakiri wywarly na mnie naprawde wielkie wrazenie, postaci grane przez nakadai sa niezwykle sugestywne, jego blysk szalenstwa w oczach w 'strazy przybocznej' na dlugo pozostal mi w pamieci gdy pierwszy raz obejrzalem ten film. jednym slowem wspanialy, niebanalny aktor.
Na mnie jednak największe wrażenie w "Buncie" - jako Takewaki Asano. Zimny i beznamiętny, a jednak czuło się rozdarcie między wiernością zasadom postępowania a przyjaźnią do Sasahary. W "Straży przybocznej" został pzytłoczony przez Mifune, ale "Bunt" to piękny pojedynek aktorski.
nakadai znany jest glownie z rol bohaterow negatywnych, zwlaszcza takich, z ktorymi widzowi trudno sie identyfikowac. zawazylo to nieco na jego powszechnym wizerunku, chociaz - co odkrylem z niemalym zdumieniem - w opinii wielu krytykow jest wiekszym aktorem niz sam mifune. ci sami krytycy czesto maja takze sklonnosc do umniejszania zdolnosci rezyserskich kurosawy, glownie z uwagi na jego sklonnosc do tworzenia kina bardziej popularnego niz np. mizoguchi czy ozu, bardziej ukierunkowanego na widza zachodniego; nie warto jednak tych glosow brac zupelnie serio. sam w okresie, gdy poznawalem filmy kobayashiego, traktowalem dziela kurosawy nieco po macoszemu, ale mistrz zawsze pozostaje mistrzem, rezyserow ktorzy potrafia zarowno w wieku 40 jak i 70 lat tworzyc arcydziela mozna policzyc na palcach jednej reki. tatsuya nakadai jest swietnym i niesamowicie 'rownym' aktorem, mifune po bogatych w fantastyczne kreacje latach 50tych i 60tych nieco przygasl, zdecydowanie nabral - slynnej, ale jednak - maniery. mimo to jego wczesne kreacje byly niesamowicie zywiolowe, na dlugo zapadaly w pamiec, nakadai rol wybitnych mial mniej, niemniej zawsze trzymal wysoki poziom. co do 'strazy przybocznej' - nakadai przytloczony przez mifune. zdecydowanie tak, jednak jest on tu bohaterem drugoplanowym, tak fenomenalnej roli toshiro nie sposob bylo z tej pozycji przeskoczyc. zgadzam sie, ze 'bunt' jest w wiekszej mierze niz 'yojimbo' pojedynkiem aktorskim, chociaz moim zdaniem, ani w tym ani w innych filmach, w ktorych grali razem (nie zawsze po przeciwnych stronach), tatsuyi nakadai nie udalo sie wyjsc z takiego pojedynku zwyciesko :).
"ani w tym ani w innych filmach, w ktorych grali razem (nie zawsze po przeciwnych stronach), tatsuyi nakadai nie udalo sie wyjsc z takiego pojedynku zwyciesko :)".
Moim zdaniem udało się przynajmniej jeden raz - w "Wielkim i małym" Kurosawy. Tam jako inspektor Tokura był niesamowity, przebiegły i opanowany mistrz fachu policyjnego. Uważam, że ukradł film Mifune :)
Zasługę, że dobrze zawsze wypadali w duecie, należy chyba przypisać temu, że bardzo różnili się jako aktorzy. Mifune swoją niepohamowaną ekspresją rozsadzał ekran. Natomiast gra Nakadaia była bardziej impresyjna, siła jego aktorstwa to siła spokoju i cierpliwości. Gdyby Japończycy ekranizowali Ewangelię to Nakadai byłby idealnym Chrystusem :)
nie mylisz. A Nakadai bardziej wole od Mifune,choć ten drugi jest aktorem ciut lepszym. Miecz przeznaczenia i Harakiri to to co najbardziej z nim lubie.
Moim zdaniem razu udało mu się przyćmić Mifune - w "Mieczu Zagłady". Po film sięgnąłem właśnie ze względu na Toshiro Mifune, ale to co wyprawiał tam Tatsuya Nakadai było po prostu niesamowite.
Udało się, ponieważ Toshiro Mifune grał rolę drugoplanową, a Tatsuya był głównym bohaterem ;) Natomiast jeśli chodzi o dwie sceny walk , jedna z udziałem Shimady (Mifune), a druga finałowa walka Tsukue (Nakadai), to podobały mi się jednakowo.